niedziela, 21 października 2012

Warszawa

Warszawa długo się budzi. Tak szybka, zaspana po nocy.
Mgła osnuwa się na brzegu filiżanki, jeszcze przy porannej kawie,
Wrażenie powolności, poczucie niedzieli, pół łyżeczki cukru i kropla mleka.
Przebija się słońce, zaczyna się gwar.
Złoci się jesień, panoszy wściekłością żółci.
I człowiek jakoś bardziej jest niż ma.
Choć to przecież  nadal warszawka.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz